Na początku tego roku wpadłam w ciąg allenowski. I choć filmy Woody’ego Allena są schematyczne, a sama postać Allena, która w większości jego filmów się pojawia, daleka jest od typu romantycznego amanta, to mają swój urok. Dlatego też nie mogłam przegapić premiery najnowszego filmu z Woody Allenem, którego (o dziwo!) sam nie wyreżyserował, choć jest utrzymany w podobnym klimacie.
Casanova po przejściach to film, w którym Woody Allen wciela się w rolę alfonsa i wykorzystuje swojego młodszego przyjaciela i współpracownika do świadczenia usług seksualnych zainteresowanym kobietom. Ta działalność w najstarszym zawodzie świata ma wesprzeć ich sytuację finansową. Zaczyna się od spotkania z panią dermatolog, później zainteresowane są także jej koleżanki… aż pewnego razu u Fioravante (John Torturro) pojawia się żydowska wdowa Avigal. To spotkanie odmieni ich spojrzenie na życie.
Film Torturro dobitnie pokazuje, że przyszło to co nieuniknione – Woody Allen się starzeje i traci formę. Kiedy sam nie może grać kochanka, kimże innym może być jak nie alfonsem. Poza głównymi zainteresowaniami, wokół jakich kręcą się filmy Allena, czyli kobiet, seksu i Nowego Jorku, tu wyraźnie odznacza się inny, równie istotny dla niego wątek dotyczący żydowskiego pochodzenia. Żydowskie kobiety nie mogą pokazywać obcym mężczyznom swoich prawdziwych włosów i ciała. Tę zasadę złamała Avigal podczas spotkań z Fioravantem, w związku z czym Murray Schwartz (Woody Allen) jako pośrednik musiał stanąć przed sądem Rabinów, który osobom spoza tej grupy wyznaniowej może wydawać się być absurdalny.
Mówiąc o słabej formie Allena nie mam na myśli tylko jego wieku i kondycji fizycznej. Aktor przestał bawić. Choć jeszcze w jego oczach i gestach można dostrzec ten młodzieńczy specyficzny urok, to są to rzeczy świadczące o tym, że aktor w ogóle się nie rozwija. Nauczył się jednego sposobu odgrywana roli, w której, co nie jest żadną tajemnicą, odgrywa samego siebie. O nim można powiedzieć, jak Wajda powiedział o naszym Cybulskim – to aktor, który nie wciela się w jakąś filmową rolę, lecz do niego trzeba dograć film. Reasumując, Casanova po przejściach jest komedią, która może rozczarować nawet największych fanów Allena, a przecież to główne hasło promujące film. I faktycznie, jest to jedyny powód, dla którego warto zainteresować się filmem – tym bardziej szkoda, że on zawodzi.
Na koniec dodam, że jestem ciekawa, czy John Torturro, który w swoich filmach także umieszcza siebie w głównych rolach, aspiruje do bycia następcą Allena. Zwłaszcza, że filmy mają podobny klimat.
Ocena: 6,5/10