Jak oglądam filmy i dlaczego na film nie wydaję więcej niż 10 zł?

Co roku postanawiam, że obejrzę dużo filmów, głównie takich, które znać wypada, a z racji studiowanego kierunku, nawet trzeba. Po dwóch latach studiowania zauważyłam, że zasadnicza większość filmów, do których odwołują się wykładowcy, mieści się w albumie 1001 filmów, które musisz zobaczyć. Obecnie z tej listy mam obejrzane 67 filmów, choć odhaczam coraz to kolejne tytuły, które zdarzyło mi się obejrzeć na zajęciach czy spotkaniach filmowych. Nie jest to jedyna lista, która mi podpowiada najważniejsze tytuły w kinematografii, na blogu opublikowałam jeszcze listę oscarową i 100 wg Esencji. Poza tym staram się być na bieżąco z nowościami, a także poznać dokładniej filmografię wybranych reżyserów, w tym roku wzięłam się ostro za filmy Woody’ego Allena i Pedro Almodovara.

No więc, jak zorganizować czas, by obejrzeć wszystkie filmy i przede wszystkim skąd je wziąć, gdy nie wszystkie są dostępne?

Zacznę od mniejszego problemu, czyli czasu. Mówiąc krótko, jak się chce, to się go znajdzie. Ja starałam się tak zorganizować dobę w roku akademickim, by wieczorem, np. o 20. móc obejrzeć film, jeden jeśli następnego dnia musiałam wcześnie wstawać, dwa lub trzy jeśli mogłam pozwolić na zarwanie nocy. Oczywiście niecodziennie tak czyniłam, ale w okresie sesji, kiedy po całym dniu nauki terminologia zaczyna bokiem wychodzić, było to bardzo dobre rozwiązanie.

Kiedy okazało się, że w ubiegłym roku nie byłam ani razu w kinie, w tym roku postanowiłam to naprawić. Może się wydawać, że przesadziłam w drugą stronę, bo 33 wizyty w kinie w przeciągu pół roku to jest bardzo dużo, ale starałam się raz w tygodniu do kina pójść. Pomógł mi w tym Studencki Nocny Klub Filmowy działający w Kinie pod Baranami, bo zauważyłam, że kiedy raz się pójdzie na film, a w trakcie seansu obejrzy się trailery innych filmów, to chce się tu wracać. Owy klub sprzedaje bilety studentom za 10 zł, więc jest to okazja, a ja w ten sposób przestałam wydawać na kino więcej pieniędzy. Warto zmienić multipleksy na kina studyjne, które nie tylko mają tańsze bilety, ale też organizują mnóstwo mniejszych i większych festiwali, które pokochałam od tygodnia spędzonego na Off Plus Camera, dzięki którym można poznać filmy mało znane, a ciekawe bądź obejrzeć na wielkim ekranie klasyczne dzieła.

Poruszyłam kwestię miejsca i pieniędzy. Na większość z 33 filmów obejrzanych w kinie wydałam 10 zł, były to seanse obejrzane w ramach w/w studenckiego klubu Nocnik lub w ramach Bueno Czwartków (wiele osób mówi, że i tak trzeba wydać kasę na te 3 batoniki, ale jak już i tak wydajemy pieniądze na przekąski, to również można kupić zamiast Grześka batonik Kinder Bueno). Tyle kosztował mnie 1 film obejrzany w ramach festiwalu Off Plus Camera, gdyż kupiłam karnet kupiłam przedterminowo, kiedy był tańszy o 30 zł. Za pozostałe filmy zapłaciłam mniej lub wcale – warto rozejrzeć się za konkursami czy różnymi programami partnerskimi, aby iść do kina za darmo.

W niektórych dużych miastach są organizowane bezpłatne spotkania filmowe, które składają się z prelekcji, seansu i czasem dyskusji o filmie. Bardzo cenię taką możliwość, bo często można obejrzeć perełkowe starocie i to z odpowiednim podejściem, dzięki wstępom przygotowanym przez filmoznawców. Tu nieocenionym źródłem informacji o takich spotkaniach jest Facebook, uwielbiam raz w tygodniu solidnie szperać po sugerowanych wydarzeniach i zapełniać wolne luki w terminarzu, choć tu bywa czasem trudno, zwłaszcza gdy zajęcia kończą się wieczorami. W takich sytuacjach wykorzystuję każde odwołanie zajęć lub dopuszczalne nieobecności.

Ostatnią sprawę, jaką chcę omówić, to źródła obejrzanych filmów, poza w/w przestrzeniami publicznymi. Nie kupuję płyt, bo zajmują one miejsce, mniej niż książki, ale książki wolę czytać na papierze, a filmy bez względu na nośnik – zawsze będą na ekranie. Teraz wiele filmów kosztuje około dychy, jako dodatek do gazety czy podczas promocji w Biedronce. Więc wydatek to nie jest duży, ale moim zdaniem zbędny. Nie ściągam filmów. Kiedyś zapychałam dysk plikami, które tygodniami się ściągały przez eMule, nierzadko okazywały się one pornosami ukrytymi pod nazwami komedii i animacji. Potem byłam zachwycona serwisem Chomikuj.pl, bo film ściągałam w ciągu dnia. Teraz ściąganie w ogóle mnie nie kręci, wolę oglądać online. Staram się to robić na legalnych stronach z reklamami, kiedyś dobrym serwisem był iplex.pl, potem zaczął wprowadzać konta premium, reklamy w połowie filmów, a niedawno jak próbowałam coś tam obejrzeć, to w ogóle nie działało. Legalnie i (część) darmowo można obejrzeć filmy na vod.onet.pl. Minusem jest niewielka ilość tytułów. Czasem jak bardzo zależy mi na jakimś tytule, to wchodzę na Kinoman.tv, ale tu trzeba się przedrzeć przez kilkanaście reklam bez gwarancji, że video się odtworzy. Najlepszy w tym względzie jest zalukaj.tv, z którego korzystam najczęściej – choć wiem, że do legalności mu daleko. Dlatego ostatnio z pewnym zdumieniem odkryłam, że nie mam kodeków do Windows Media Player, bo ich najzwyczajniej w świecie nie potrzebuję, także dlatego że…

CAM00561

Od początku wakacji oglądam filmy na telewizorze, mam możliwość nagrywania filmów z dobowym wyprzedzeniem, w związku z czym, jak kiedyś miałam zapchany dysk komputera, tak obecnie zapycham nagrywarkę dekodera. I mam ją czym zapchać, bo wbrew temu co się mówi, w telewizji jest co oglądać, tylko trzeba o tym wiedzieć. Nie sposób wyłapać z lektury programu telewizyjnego wszystkie tytuły, które nas zainteresują, trudno też pamiętać wszystkie tytuły, jakie chciało się z różnych przyczyn obejrzeć. Naprzeciw powyższym trudnościom wyszedł stosunkowo niedawno Filmweb. Od paru tygodni co weekendowym rytuałem jest branie kartki, długopisu i pisanie tygodniowej ramówki na podstawie informacji podawanych przez Filmweb w zakładce „Chcę obejrzeć”. Wszystkie listy filmów i filmografie ulubionych reżyserów i aktorów wrzucam do tej zakładki, a potem sprawdzam obok tytułów, kiedy, o której i na jakim kanale lecą. Potem codziennie rano włączam telewizor i nastawiam filmy na nagrywanie. Niestety nagrywarka nie z gumy i tak np. obecnie mam tylko 4% wolnego miejsca, czeka mnie więc solidny maraton filmowy…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *