Zjawisko ucieczki od rodzinnego miasta, i zerwanie kontaktu z krewnymi nie jest rzadkim motywem w filmach. Jak i w życiu, powodem do ponownego zebrania się rodziny jest pogrzeb, na którym mimo próby zachowania pozorów przyzwoitości i należnego szacunku, odnawianie relacji z długo niewidzianymi „najbliższymi” często wymyka się spod kontroli. W takich sytuacjach każdy przypomina sobie, co było powodem wieloletniego unikania wspólnych spotkań.
Hank, przebiegły adwokat, po wielu latach przyjeżdża do rodzinnego miasta na pogrzeb matki. Spotyka się z braćmi, dziewczyną z liceum i surowym ojcem, miejscowym sędzią, który wciąż żywi urazę do syna. Po pogrzebie, kończącym się rodzinną kłótnią, Hank postanawia opuścić miasto i nigdy nie wracać. Jednak wiadomość o chorobie i podejrzeniach ojca o morderstwo przyczynia się do zmiany planów.
Na pierwszy plan wysuwa się trudna relacja ojca i syna, oparta na niewyjaśnionych względem siebie zarzutach i niespełnionych oczekiwaniach z przeszłości. Drugim problemem, który ściśle wiąże się z wyżej wspomnianym, jest uciekanie od problemów. Hank jest genialnym adwokatem, który potrafi wybronić większość winnych morderstwa i innych poważnych przestępstw, natomiast zdaje się kompletnie sobie nie radzić w relacjach z najbliższymi, czy to z żoną czy to właśnie z ojcem, o którym córce mówi jako „nieżyjący dla niego”. Obserwując przebieg filmu, którego kompozycja bardzo stopniowo wprowadza widza w wydarzenia z przeszłości przyczyniające się do tej rodzinnej niechęci, widzimy, że do wzajemnej tolerancji tak naprawdę brakowało tylko regularnego kontaktu, rozmowy między ojcem i synem.
Warto przyjrzeć się bliżej samej tytułowej postaci, która początkowo wydaje się być bardzo skryta i uparta. Później dowiadując się o chorobie Josepha, wiemy, że drugą dominującą cechą sędziego jest duma, niepozwalająca na okazywanie słabości i zmuszająca do zachowania reputacji, nawet jeśli dotyczy ona zaledwie urzędnika małej miejscowości. Za dumą sprawowanego sędziowskiego urzędu idą zasady etyki, której przedstawiciel prawa winien bezwzględnie przestrzegać. I tu pojawiają się pewne ambiwalencje, gdyż Joseph z jednej strony na sali rozpraw prezentuje etyczną postawę, nie zgadzając się na manipulacyjne gierki syna, z drugiej strony akt samosądu, jakiego najprawdopodobniej dokonał, przeczy tej postawie.
Schemat filmu, uwzględniając złożoność związków rodzinnych i okoliczności, kojarzy mi się z Sierpniem w hrabstwie Osage. Powiedziałabym nawet, że podobieństwo jest tak bliskie, iż różnica tkwi głównie w płci bohaterów. Oba filmy cechuje dobre aktorstwo (z prawdziwą przyjemnością patrzyłam na Roberta Downey’a Jr.) i obie historie prezentują gorzki morał: z rodziną najlepiej wychodzi się na zdjęciach, (a najgorzej na pogrzebach).
Ocena: 7/10