Autor: Frank Peretti
Pierwszy raz miałam do czynienia z thrillerem chrześcijańskim. Choć może, z którąś wcześniejszych przeczytanych pozycji, można byłoby zaliczyć do tego gatunku, to w przypadku tej powieści, została ona z góry tak naznaczona. Może ciekawym faktem być to, jeśli wierzyć przedmowie autora, że została ona napisana przez pastora. Czy jest oparta na faktach czy fikcja, to niech każdy sam oceni. Przyznam się, że mnie kręcą takie sensacje, thrillery, które w pewien sposób dotyczą kościoła. Ciekawa jestem jak takie kontrowersje działają na władzę, lecz traktuję to jako fikcję, a nie dokument do kształtowania swoich poglądów na temat poruszanych w książce spraw. Nawiedzenie jest inną książką, różniącą się od tych przeczytanych. Ciekawy pomysł, nie mniej jednak autorowi nie udało się wciągnąć czytelnika w powieść. Brakowało mi tej akcji, tego napięcia, to wszystko mimo, że słowa dotyczyły sensacji, tragedii, czegoś niemożliwego, to wcale tego nie przekazywały. Nie było czuć tej wniosłości. Chyba dopiero przy ostatniej półsetce zaczęło się coś dziać, jakieś podejrzenia i rozwiązania, jak w kryminalnych zakończeniach. Może spowodowane było to, że nie do końca byłam pewna, czy to co narrator opowiada to dzieje się w danym momencie, czy są to przebłyski z przeszłości. Trudno mi ocenić narratora, który prezentował sobie czasem tak odmienne poglądy, że już nie wiedziałam, czy jest przeciwko Bogu czy jest pobożnym pastorem. Powieść chaotyczna. Dużo się dzieje, a jednak nie wciąga. Ciekawy pomysł, ale powieść do rewelacji nie należy, moim zdaniem oczywiście. Jakoś nie podzielam entuzjazmu krytyków, których b. pozytywne opinie zamieszczono na okładce. Książka dobra, ale żaden mi bestseller.
Opis:
Spokojne amerykańskie miasteczko Antiochia w stanie Washington staje się nagle bramą dla zjawisk nadprzyrodzonych. Mają tam miejsce spotkania z aniołami, ludzie doświadczają apokaliptycznych wizji, pojawiają się łzy na krucyfiksach. A potem tajemniczo zjawia się samozwańczy prorok ze zdumiewającym przesłaniem. Do miasteczka napływają tłumy ciekawskich, pojawiają się największe stacje telewizyjne i dziennikarze wielkich czasopism. Niezwykła okazja na wspaniały biznes dla mieszkańców miasteczka, lecz nie dla Travisa Jordana byłego pastora, który próbuje ukryć swą przeszłość. Teraz wszyscy poszukują mesjasza tuż pod jego nosem, a on sam znowu musi zderzyć się ze swymi przekonaniami. Wszystko prowadzi do niezwykłej konfrontacji z nadprzyrodzonym, która na zawsze odmieni życie osób zamieszanych w tę historię.
Lubię książki tego typu. Ta wydaje się być dosyć interesująca, także zamierzam po nią sięgnąć.Molik
Może kiedyś przeczytam, ale raczej pierwszy będzie kod leonarda da vinci
Książki ze sprawami Kościoła w tle to niezła rzecz. Przeczytałam już Kod Leonarda da Vinci oraz Anioły i demony, więc z przyjemnością sięgnęłabym po „Nawiedzenie”… gdyby ta recenzja była troszkę bardziej pochlebna ;-))
Kod Leonarda da Vinci to inna bajka, do niego można porównać inną książkę tego samego wydawnictwa pt: Przepis na nieśmiertelność. Nawiedzenie natomiast jest inne.
Hm. Czytałaś ten „Przepis”? Może bym przeczytała… 🙂
Poszukaj w szerokiej liście bądź w archiwum, w styczniu lub w lutym go recenzowałam 🙂
Hmmm…o ile zabrałam się za twoją recenzję z dużym optymizmem w nadziei, że będę miała na co roztwaniać moje pieniądze:) o tyle dokończyłam troche rozczarowana. No nic, może poszukam czegoś innego o tej samej tematyce, bo nabrałam na nią ochoty.
Z podobnym entuzjazmem wzięłam się za czytanie tej książki i skończyłam tak samo jak ty, niec rozczarowana.