Choć gry planszowe i komputerowe rządzą się innymi prawami, nie jest rzadkością, że obie formy podejmują ten sam temat, poszerzając w ten sposób uniwersum jakieś opowieści. Częściej to analogowe gry adaptują temat z gier video niż odwrotnie. I nie liczę tu procesu cyfryzacji, który pozwala w ulubione planszówki grać na tablecie czy online. Game over jest przykładem karcianki, która czerpie inspiracje nie tyle z tematu konkretnej gry komputerowej, co z jej mechaniki. Choć tu należy doprecyzować, że chodzi o mechanikę prostej platformówki, gdzie zadaniem bohatera jest dotarcie do skarbu, po uprzednim znalezieniu klucza i pokonaniu przeszkód w postaci różnych potworów. Nie wiem, czy ktoś jeszcze gra w takie tytuły, być może docelowi odbiorcy Game over, którymi są około pięcioletnie dzieci. W każdym razie u starszych niniejsza karcianka może przywołać wspomnienia pierwszych doświadczeń gier z dosowską grafiką, które ładowało się z dyskietki… No prawie, bo choć rysunki na kartach są dość proste, to charakterystycznej krzywej linii z dosowskiego systemu tu nie ma.
Gra opiera się na tym schemacie, który opisałam wyżej, a więc każdy z graczy (od 2 do 4 osób) wybiera swoją postać rycerza, którego zadaniem jest znalezienie klucza oraz skrzyni ze skarbem (swojego koloru, po drodze bowiem może spotkać kufry przeciwników). Po drodze czyhają różne stwory, które można zwalczyć jednym z czterech rodzajów broni, chyba że trafimy na smoka, to od razu jesteśmy pokonani. Na początku po wyjęciu z talii czterech kart postaci i czterech kart broni, pozostałe karty tasujemy i układamy je rewersem go góry w pięciu rzędach i kolumnach, tworząc kwadratową planszę z 25 kart. Karty rycerzy układamy przy jednym z kątów planszy i każdy z nich zaczyna drogą od odsłonięcia pierwszej karty w kącie. Zanim jeszcze odsłoni kartę, wybiera jedną broń. Po odsłonięciu karty sprawdza, czy napotkanego stwora można zwalczyć posiadaną bronią, jeśli tak, to można odsłonić kartę sąsiadującą. Może w międzyczasie zmienić broń na inną. Jeśli na odsłoniętej karcie jest skarb lub klucz, to może iść dalej. Gdy trafi na kartę z drzwiami, może przejść na dowolne zasłonięte pole i tam kontynuować podróż. Jeśli na karcie pojawia się smok lub potwór, którego nie można zwalczyć bronią posiadaną przez gracza, następuje GAME OVER. Wówczas gracz zasłania swoje karty i grę rozpoczyna kolejna osoba. Kiedy w grę przegrają wszyscy pozostali gracze, pierwszy gracz ponownie odsłania po kolei karty, może te same, co jest o tyle wskazane, że zna przeszkody i wie, kiedy dobrać jaką broń, ale może też podążyć inną stroną. Rozgrywka trwa do momentu, aż komuś uda się odnaleźć klucz i dotrzeć, po pokonaniu potworów, do skarbu.
Game over jest grą bardzo prostą, opierającą się na dużej losowości oraz przypominającą nieco memory, gdyż tu również należy zapamiętać, co się kryje pod zasłoniętymi kartami, nie tylko tymi, które sami odkryliśmy, ale też odsłoniętymi przez gracza, nierzadko zdarza się, że przeciwnik odkryje naszą kartę skarbu. Przy dużym szczęściu może się okazać, że już za pierwszą próbą wygramy grę, a przy wyjątkowym pechu na pierwszej karcie znajdzie się smok i nie możemy ruszyć dalej (instrukcja nie wyjaśnia, co się robi w takich przypadkach, zakładam więc, że taki gracz jest z góry przegrany). Jak wspomniałam, jest to gra dla dzieci 5+, więc starsi gracze będą się raczej nudzić przy tym tytule, zwłaszcza że emocji przy tym nie ma żadnych (prędzej dzieci można nastraszyć potworami, ale zatem nie radzę w to grać tuż przed położeniem ich spać). Cena gry nie jest wygórowana, bo kosztuje niespełna 25 zł, choć patrząc na zawartość i jakość wykonania, to moim zdaniem spokojnie mogłaby kosztować kilkanaście złotych (oraz mieć znacznie mniejsze pudełko).
P.S. Już wiem, że nie jest to gra, do której będę wracać, więc chętnie wymienię ją na inny tytuł lub sprzedam w preferencyjnej cenie, jeśli ktoś byłby zainteresowany (zwłaszcza rodzice małych dzieci), to niech skontaktuje się ze mną mejlowo. 🙂