Autor: Tomasz Olszakowski
Po dłuuugiej przerwie powróciłam z wielkim pragnieniem i oczekiwaniem do czytania i przeżywania przygód Pana Samochodzika. Wiele osób ma wątpliwości, czy kolejne tomy pisane przez nieNienackiego są tak samo dobre i utrzymane w tym klimacie. Dotychczas miałam same pozytywne wrażenia, jednak to wszystko zależy od kontynuatorów, bo jak zauważyłam ich styl pisania nieco się różni, a to bardzo wpływa na klimat powieści.
W 26. tomie przygód Pana Samochodzika wyruszam wraz z nim, jego bratanicą i Pawłem w poszukiwaniu Złotego Pociągu, który jest ukryty w okolicach Wrocławia. W drodze zwiedzamy Karpacz, zamek w Chojniku, Złotą Dziurę w Karkonoskim Parku Narodowym, aż docieramy do miejsca, w którym najprawdopodobniej hitlerowcy ukryli pociąg pełen skarbów o najwyższej wartości.
Uważam, że fabuła jest krótka, słabo rozbudowana i jak na interesujący tytuł niezbyt interesująca. Nie wiem, czy to mój coraz starszy wiek sprawiły, że niektóre dialogi w książce zaczęły mnie irytować, bo są one kierowane ewidentnie do dzieci. Wiem, że to lektura dla dzieci, ale wiem też, że również starsi chętnie po nie sięgają, więc ich poziom musiałby być bardziej wyrównany. Kolejną rzeczą, która mnie rozczarowała to fakt, że już w tak wczesnych częściach (bo jakby nie było tom 26. na 100 wydanych, jest dość wczesny) w roli narratora występuje Paweł, a Pan Samochodzik jest drugoplanowym bohaterem. Co gorsza pan Tomasz nie prezentuje się tutaj jak w książkach Nienackiego. Nie uchodzi za bardzo dobrego historyka, najlepszego w danej ekipie, ale schodzi na drugi plan, ustępuje Pawłowi, choć ten jest jego podwładnym. Szkoda, wielka szkoda, bo bardzo lubiłam czytać myśli i komentarze Pana Samochodzika, to nadaje powieści zupełnie inny klimat. I jeszcze jedna rzecz, nie podobało mi się zestawienie nazwisk osób: Czy to Paweł Deniec i Pan Samochodzik? Niech to już będzie konsekwentnie Paweł Deniec i Tomasz N… (nie pamiętam jego nazwiska), albo po pseudonimie na każdego.
Ale są też pozytywne strony książki, za które lubię to serię i póki nie przeczytam wszystkim tomów, to nie skończę przygody z Panem Samochodzikiem. Należy do nich rozległa wiedza historyczna i możliwość literackiego zwiedzania kraju, a w przypadku tej części ponowne zwiedzanie miejsc, w których się osobiście było. Wówczas zupełnie inaczej się ją czyta. A przy tej serii wydawniczej do każdego tomu dołączone są zdjęcia miejsc, w których toczy się akcja tomu. Dlatego trudno rozróżnić, ile z z całej treści książki jest prawdziwe, a ile fikcją. Wiem, że część historyczna książki jest oparta na faktach.
W przypadku Zaginionego pociągu uznam, że jest to najsłabsza część tego cyklu, jaką czytałam. Czyta się szybko i nawet przyjemnie, ale do pełni szczęścia przeszkadza to co napisałam wyżej. Nie wspominając o sporej ilości literówek… Mimo to nie zrażajcie się tą serią, bo przecież inne tomy mogą być o wiele ciekawsze. Mam jaszcze kilka tomów Olszakowskiego do przeczytania, zobaczymy, czy to on nie potrafi podołać zadaniu, czy akurat ta część wypadła słabo.
Właśnie ostatni widząc „Pana samochodzika…” w bibliotece zaczęłam się zastanawiać co to za książki. I do tej pory nie wiem czy miałabym chęć, żeby je przeczytać. Sama nie wiem xd [w-swiecie-ksiazek]