Autor: Tomasz Olszakowski
Dałam autorowi kolejną szansę i widać, że ją wykorzystał dobrze ;-). Powieść o bardziej rozbudowanej akcji, jest ruch i wyścig z wrogiem Baturą (przy okazji musiałam sobie poczytać, skąd się wziął Jerzy Batura, czy to na pewno syn Waldemara, i tak jest, w ogóle Waldemar zmarł w 16 t., którego nie czytałam i niniejszym przyrzekam, że następnym razem będę wypożyczać i czytać w kolejności chronologicznej, [więc wrócę do dwóch tomów Nienackiego <jupi>]).
Pan Tomasz i Paweł po audiencji u króla Szwecji mają za zadanie odnaleźć potomków szwedzkiego admirała, dla którego czeka spadek. Jeśli go nie odnajdą spadek przechodzi na linię boczną i spadkobierczynią zostaje Karen. Karen już wyruszyła w poszukiwaniach do Polski i do współpracy zatrudniła Jerzego Baturę, który robi niby to za tłumacza. Więc nasi główni bohaterowie oprócz odnalezienia potomka, muszą prześcignąć w tych poszukiwaniach swoich przeciwników.
W poprzedniej recenzji miałam żal do tego, że narratorem nie jest pan Tomasz, o czym już wiedziałam, bo w późniejszych tomach z tym się spotkałam. Tu zdarzyły się dwa! krótkie fragmenty, których narratorem był Pan Samochodzik. Niestety za dużo frajdy mi to nie dało, bo w sumie prócz jego czynów, nie było żadnych jego komentarzy i przemyśleń. Zwłaszcza jak zwracał uwagę na kobiety okiem starego kawalera, zresztą jakby przestał nim być, tylko się ustatkował, to nie mógłby aż tak poświęcić się swojej pracy. Dodatkowo w tym tomie zastanowiłam się co się stało z Pana Samochodzikowym wehikułem, zwłaszcza, że jeśli dobrze kojarzę w nieNienackowych tomach on się pojawiał. No i znowu sięgnęłam do tego samego źródła, gdzie wyczytał o Baturze i się okazało, że wehikuł został stracony w ostatnim tomie Nienackiego. Więc jeśli pojawia się w kolejnych częściach to jest błąd. Rosynant z tego co wiem, to ma tylko możliwość zmiany kolorów jak kameleon, ale może w wodzie też daje radę.
Powiem, że ta część mi się znaczniej spodobała od poprzedniej przeczytanej i smaka na kolejne i poprzednie przygody z Pawłem i Panem Samochodzikiem mam coraz większego. Więc przez najbliższe jeszcze 6 recenzji spodziewajcie się właśnie książek z tego cyklu. A dodam, że to taki początek, bo od przyszłego roku polecę już samym Panem Samochodzikiem póki nie pochłonę całego cyklu.
Już nie zamierzam czytać „Panów Samochodzików”, a tym bardziej kontynuacji dopisanych przez innych autorów.
Dlaczego?