Człowiek a natura (Wieloryb z Lorino, reż. Maciej Cuskie)

W bardzo dużym uproszeniu Wieloryb z Lorino jest historią o trudnej relacji człowieka z naturą, tym trudniejszej, że posiadane jeszcze przez nie tak dalekich znowu przodków (żyjących zaledwie 100 lat temu) pierwotne instynkty przetrwania i znajomość środowiska, w którym się żyje, zaniknęły. Wszystko za sprawą socjalizmu, który postanowił „ucywilizować” rdzenną kulturę, zapewniając jej względny dobrobyt materialny i technologiczny oraz opiekę, co wszystko zniknęło wraz z upadkiem Związku Radzieckiego, a nowa Rosja pozostawiła obywateli, zwłaszcza tych reprezentujących autonomiczną kulturę, samych sobie. Nic więc dziwnego, że bohaterowie filmu z nostalgią wspominają miniony ustrój, który trwał zbyt krótko, by nabyć kompetencje „cywilizowanego” świata i samodzielnie podążać jego drogą rozwoju. I zbyt długo by zachować rdzenną kulturę i podstawę symbiozy z naturą. Z tradycji czukockiej zachowała się jedna baśń, która otwiera Wieloryba z Lorino, i stanowi trafny komentarz do sytuacji Eskimosów, który mniej więcej brzmiał: „kiedy człowiek zabił brata wieloryba, na Ziemi zapanował głód i bieda”. Żyjących w nędzy bohaterów filmu stawia on w roli wiecznie pokutujących za polowanie na wieloryba, które jest niemal jedynym sposobem pozyskania odżywczego pokarmu w środowisku, gdzie praktycznie nic nie rośnie. Brzmi to trochę jak tragedia antyczna, bo tak wyjaśnione „fatum”, które ciąży na Czukczach, jest błędnym kołem, z którego „jedynym wyjściem” byłaby śmierć głodowa.

Maciej Cuske nie stawia w filmie żadnego innego komentarza czy tezy, nie informuje, co to za kultura i gdzie leży tytułowe Lorino – jedynie język bohaterów wskazuje na Rosję. W zamian raczy widza długimi ujęciami krajobrazów, na którego tle z czasem wyłaniają się postacie. Część z nich przyjdzie nam poznać bliżej, w domu, pracy czy podczas zakupów na krechę, ich problemy i marzenia. Rytm życia jest determinowany wielkimi połowami wielorybów, które uzupełniają zapasy pożywienia na większą zimową część roku, a także pozwalają co nieco zarobić, by spłacić dług w sklepie lub zaoszczędzić na materiały budowlane niezbędne do dokonania drobnych napraw w sypiącym się domu.

Z filmu nie wyłania się żadna ocena sytuacji, pozostawia widzowi przestrzeń na własne refleksje, być może zadumą nad Humanizmem w kontekście relacji z naturą.

Tekst ukazał się w „Ińskie Point” nr 9-10/2020

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *