Moje kolejne spotkanie z Houellebecqiem sięgało jeszcze wcześniejszej twórczości. Wydana w 2001 roku Platforma stanowi już zapowiedź poglądów autora wobec polityki migracyjnej i religijnej, które zostały przedstawione w Uległości. Powieściowa Francja jest krajem mocno konserwatywnym, zdecydowanie bardziej niż sąsiednie Niemcy czy Hiszpania. Michel, bohater i narrator dokonuje obserwacji coraz liczniejszej reprezentacji muzułmanów. Odnotowuje też, że gdy dochodzi do ataku terrorystycznego, zawsze jedno z pierwszych pytań do świadków dotyczy tego, czy terroryści byli Arabami. A także zwraca uwagę na sprzedajną kulturę Wschodu, który za zachodnie pieniądze jest gotów wszystko zaoferować.
Społeczno-polityczne konteksty stanowią jednak, niewątpliwie barwne, tło dla niniejszej powieści. Główna fabuła skłania do tego, by Platformę określić mianem intelektualnego melodramatu czy nawet erotyku, bo jak dobrze wiemy, autor nie oszczędza anatomicznych szczegółów doświadczeń emocjonalno-cielesnych. Z tego powodu przylega do niego łatka „współczesnego de Sade”. Przez zdecydowanie większą część książki śledzimy romans Michela z Valerie, którą poznał podczas klubowego wyjazdu turystycznego do Tajlandii. Dla Michela wycieczka ta była pierwszym luksusem finansowanym ze spadku po ojcu i miała stanowić odskocznię od nudnej pracy biurowej (raz wydaje się, że pracuje w biurze finansów instytucji sztuki, by kilkadziesiąt stron później dowiedzieć się, że nie jest księgowym i kwestie rachunków oraz podatków nie są dla niego). Bohater z właściwą sobie wnikliwością i krytycyzmem opisuje pozostałych uczestników wyprawy, ich wzajemne relacje, poglądy, zainteresowania naprzemiennie z atrakcjami, jakie są im oferowane. Niestety, niechęć protagonisty do ludzi powoduje, że nie odczuwamy tutaj jak w Zagubionym autobusie Steinbecka czy w Empuzjonie Tokarczuk kameralnej atmosfery spajającej grupę obcych sobie ludzi, którzy chcąc nie chcąc są tymczasowo na siebie skazani. Ta ograniczona przestrzeń powoduje, że maski muszą opaść i ujawnia się bogata galeria różnych portretów ze wszystkimi skazami. Unikanie przez Michela wspólnych spotkań przy stole i ograniczenie kontaktu do przejazdu autobusem czy minięcia się na korytarzu nie pozwala uchwycić w pełni tych międzyludzkich spięć, jakie w podobnych okolicznościach są nieuniknione. Zamiast tego zmuszeni jesteśmy czytać, jak mężczyzna udaje się do baru i uprawia seks z Azjatkami, co stanowi główny cel wycieczek w tamte strony. Rosnąca popularność seksturystyki jest kolejnym zjawiskiem, które odzwierciedla kryzys bliskości międzyludzkiej na Zachodzie i związaną z tym potrzebę seksu bez zobowiązań i zaangażowania. Ten wątek w radykalny sposób Houellebecq rozwinął w Możliwości wyspy.
W Platformie za sprawą Valerii, która zajmuje wysokie stanowisko w pierwszorzędnej korporacji turystycznej, kondycja społeczeństwa Zachodniego zostaje opisana poprzez zmieniające się praktyki podróżowania. Spadająca popularność dotychczasowych opcji wycieczek sygnalizuje nowe potrzeby turystów, które nie są zaspokajane. A one z kolei świadczą nie tylko o wyczerpaniu pewnego modelu, ale nowym stylu życia, w którym zaczyna czegoś brakować, nie jest to jednak pustka do wypełnienia w codziennej rzeczywistości. Na to nie pozwala społeczeństwo, na to nie pozwala czas. Tę lukę mają wypełnić egzotyczne wycieczki.
Pora zwrócić uwagę na wieloznaczność tytułu – zresztą to jeden z najprostszych do przekładu w literaturze pięknej. Słownik języka polskiego podaje siedem znaczeń, a nie obejmuje rozumienia platformy jako serwisu internetowego czy z angielskiego platform jako peronu (o ile nie uznamy, że to może się kryć pod definicją „płaska powierzchnia czegoś”). W kontekście powieści platformę definiowałabym jako miejsce pośredniczące w przemieszczaniu się, zarówno przestrzennym (np. wycieczka do innego kraju), czasowym (czas codzienny / okres urlopu), jak i mentalnym (obcowanie z inną kulturą). Biura turystyczne są tego rodzaju platformą.
Po dwudziestu latach Platforma, podobnie jak Możliwość wyspy, wciąż ma coś do zaoferowania czytelnikowi. O ile w przypadku Możliwości… było kilka poglądów, które z perspektywy czasu wymagają pewnej modyfikacji, o tyle miłosna historia z całym korporacyjno-turystycznym zapleczem czyni Platformę powieścią na tyle aktualną, że nie ma się poczucia, że akcja rozgrywa się parę dekad temu.