Autor: Alessandro D’Avenia
Takiej powieści się nie spodziewałam. To znaczy oczekiwałam wyjątkowej historii miłosnej z przeszkodami, ale nie dotarło do mnie, że tą przeszkodą będzie choroba, i to białaczka. Nic więc dziwnego, że wielu czytelnikom przychodzi na myśl Szkoła uczuć. Nawet bohaterowie są do siebie podobny. Leo podobnie jak Landon zachowywał się szczeniacko, było bezszczelny i w ogóle nie szanował nauczycieli. Jedynie czytelnik i przyjaciółka Silvie wiedzą co się w nim dzieje. Wiedzą o jego miłości do rudowłosej Beatrice, która jest biała jak mleko i czerwona jak krew. To właśnie ta biel z jej krwią przyczynia się do tego, że przestaje pojawiać się w szkole. Do Leo dociera informacja, że jest w szpitalu, bo cierpi na białaczkę. Chłopak z miłości oddaje jej krew, bo to oczywiste, że mają tą samą grupę krwi. Przez długi czas, choć ją obserwuje, nie ma śmiałości, by z nią porozmawiać, aż do operacji, która się nie udała i śmierć jest kwestią czasu. Przy Beatrice odkrywa prawdziwą miłość…
Ta książka to poezja, której głównymi bohaterami jest biel i czerwień. Ta poetyckość bardzo gryzie się z charakterem naszego bohatera. Jakby dwie inne osoby. Ale przez to czytelnik może uwierzyć w przemianę Leo, zmianę jego priorytetów. Podobała mi się postawa jego ojca, który rozumiał uczucia syna i całą sytuację, dzięki czemu na tyle złagodził areszt domowy, że pozwolił mu chodzić do Beatrice, dla której Leo był aniołem stróżem, tak jak dla niego Sylvie.
Przygnębiająca, a zarazem piękna powieść, o języku tak plastycznym, że możnaby ją prędzej namalować niż zekranizować, ograniczając paletę do dwóch barw…
Ocena: 5/6
Zamierzam ją niedługo przeczytać 😉 Lubię taką tematykę 😉
Tylko uważaj, bo mnie w nocy dzisiaj po tej książce nękał koszmar, że sama zachorowałam na białaczkę i musiałam zrezygnować z matury na chemioterapię… masakra jakaś ;/
Nie żebym się czepiał, ale możnaby, piszę się można by, ja tylko walczę o czystość przekazu i z wrodzonej delikatności nawet nie wspominam o błędach interpunkcji.
To ja Ci proponuje pracę redaktorską w wydawnictwach i poprawiałbyś takie drobnostki w książkach, bo ostatnio korektorzy śpią. A Ty nadawałbyś się idealnie!