Granica

  Autor: Zofia Nałkowska

Kolejna lektura szkolna, z którą wiązałam pozytywne nadzieje z racji tego, że jest to powieść psychologiczna – gatunek, który lubię. Niestety po przeczytaniu kilku stron miałam wrażenie, że mam do czynienia z jakimś kiepskim romansem, którego bohaterowie są strasznie naiwni, a raczej biorą czytelników za naiwne istoty, które uwierzą w słuszność decyzji i postępowania Zenona, Elżbiety czy Justyny. Nie lubię książek, w których bohaterowie są poważnie głupi. Poważnie, czyli nie w celu zabawienia odbiorcy czy sprawienia dowcipu, ale oni tacy są naprawdę. Wszyscy są niewinni. Winę zawsze można zwalić na kogoś. I tu przyznam się, że mam coś wspólnego z Zenkiem. Zawsze w rodzinie, kiedy narzekają na jakąś moją paskudną cechę charakteru, odszczekam się, „cóż, pewne rzeczy dostaje się w genach, czy tego się chce czy nie”. Pracować nad tymi cechami przestałam, bo tak czy siak z wiekiem one się pogłębiają. Usprawiedliwiam się jak bohater Granicy. Czyż nie każdy ma coś w sobie z Zenona?

Nie żal mi żadnego z bohaterów, bo każdy ponosi winę i jej konsekwencje. Tak samo nie jestem wrażliwa na ciężkie życie ludzi. Sporo z tych przypadków samo postarało się o takie życie. „Jesteśmy kowalem swojego losu”.

To taka krótka refleksja po lekturze Granicy…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *