Autor: Richard Paul Evans
Takie książki jakie pisze Evans są potrzebne ludziom. Pozwalają one spojrzeć na życie od innej strony. Zresztą taki zamiar miał autor pisząc książki dla swoich znajomych, które prezentował na Gwiazdkę. Stąd się chyba bierze, że akcja każdej jego książki dzieje się w okolicach Bożego Narodzenia.
Bliżej słońca jest nieco inną książką niż pozostałe, które przeczytałam. Inny klimat tej powieści wiąże się z tym, że większość akcji dzieje się w Peru. To sprawia, że zapominamy o zimowym okresie przedświątecznym, zakupach i magii, która ma godzić zwaśnionych ludzi i pobudzać do wzajemnej miłości. Oddalamy się od tego ulicznego i supermarketowego gwaru do… peruwiańskiej dżungli. Tam w równikowym klimacie bohaterowie zwiedzają amazońskie krainy oraz pomagają biednym dzieciom budując i remontując potrzebne budynki peruwiańskiej cywilizacji. Taka podróż ma przyczynić się do patrzenia na życie i swoje problemy z innego punktu widzenia. Nie chodzi tu o to, żeby nie przejmować się trudną sytuacją rodzinną w domu, bo co to za problem, kiedy dzieci w Peru głodują. Do pewnych spraw trzeba nabrać dystansu.
Historia w Bliżej słońca jest o tyle wartościowa, że wydarzyła się naprawdę. Richardowi Evansowi opowiedział swoją historię Paul Cook, który jest jednym z głównych bohaterów książki. Tu nie można zarzucić autorowi ckliwości, historia nie prowadzi do łez. Evans udowadnia, że ważne rzeczy można przekazać zupełnie inaczej. Myślę, że ci, którzy rozczarowali się Evansem powinni dać jeszcze jedną szansę, właśnie tej powieści.
Ocena: 5/6