Karmel

  Reżyseria: Nadine Labaki

Cztery kobiety pracujące w salonie piękności i jedna kobieta w starszym wieku będąca krawcową – to są główne bohaterki filmu. Każda z nich ma jakąś swoją tajemnicę a i klientki i miejscowy policjant też kryją swoje miłosne rozterki. Jedna szczęśliwa wychodzi za mąż, inna kocha się w żonatym mężczyźnie, a ją adoruje ów policjant, jedna odrzuca zaloty zaopatrzeniowca, a innej marzy się kariera aktorska. Zaś i starszym ludziom przyjdzie moment w którym zaiskrzy.

Karmel – brzmi apetycznie, plakat taki klimatyczny no i film libańskiej reżyserki, co zapowiada naprawdę interesujące dzieło. No, ale wsprółpraca z Francją- zawaliła sprawę. Totalne rozczarowanie. Braku klimatu mi najbardziej brakowało, a postacie wcale nie takie egzotyczne. Dopiero po połowie filmu poznałam sekret brunetki, który był tak naiwny, że aż żal. Kolejną rzeczą nad którą zastanawiałam się podczas seansu był tytułowy „Karmel” – co ma piernik do wiatraka. Dopiero pod koniec okazywało się, że był sposobem depilacji (nie znany mi dotąd). W sumie bohaterki jakieś wykreowane szczególnie nie były. Podobała mi się ciemno-długowłosa klientka, w przeciwieństwie do żony kochanka z jednej fryzjerek. Nie rozumiałam rezygnacji krawcowej, która szykując się na randkę z panem od przykrótkiego garnituru, nagle zmazała makijaż i się popłakała. Czy wpływ na to miało wołanie jej współlokatorki? Jeśli chodzi o ciocię to była zabawną postacią, która zbierała papierki. Wiadomo, ludziom w takim wieku wszelkie wariactwa są wybaczane. W sumie to tylko ona była powodem do śmiechu w filmie. Stanowczo za mało jak na komedię. Jeśli chodzi o dramat, to aż tak dramatycznie nie było, żeby nazwać film dramatem.

Jak napisałam na samym początku film był totalnym rozczarowaniem, oczywiście wszelki romantyzm nikł w grze aktorskiej, a jeśli chodzi o czarujący klimat – to naprawdę takich chwil było jak na lekarstwo.

5 thoughts on “Karmel

  1. hmm, dziwi mnie fakt, że na swoim blogu piszesz o tym, iż lubisz kulturę i uczysz się w LO plastycznym, to do czegoś zobowiązuje, mianowicie do pewnej wrażliwości kulturalno-artystycznej, czego zupełnie nie widać po twoim płytkim i druzgocącym komentarzu wspaniałego i głębokiego filmu jakim jest „Karmel”, tłumaczyć Cię może jedynie wiek; staruszka, która zbiera papierki nie jest humorystyczną wstawką tylko wielką odwagą i odpowiedzialnością na jaką zdobyła się krawcowa opiekując się nią; nie poszła na randkę, o której piszesz, gdyż wybrała opiekę nad chorą psychicznie kobietą, być może to jej mama lub ciocia, wybrała trudną drogę miłości do człowieka pełną poświęcenia i braku egoizmu; pozostałe bohaterki filmu oraz ich problemy i rozterki są jakże bliskie i uniwersalne dla kobiet na całym świecie; film nie jest dosłowny, co pobudza do refleksji, a nie płytkiej konsumpcji przy popcornie:)polecam wszystkim, piękny film, wspaniałe kadry, na długo zapada w pamięć

    1. Do jednych przemawia. do niektórych nie. Zresztą ten film nie ma widocznie żadnej głębi. A możesz wierzyć czy też nie, potrafię ją wyczuć, kiedy ma ona miejsce. Ponadto dla każdej osobnej jednostki inne znaczenie ma jakakolwiek scena. Zresztą to jest komedia, nie patrzę na sceny pod względem dramatycznym tylko komediowym, jeśli od tego odbiegają, to śmiem twierdzić, że film daje inne emocje od tych, które mieli w swoim założeniu twórcy. A za tym idzie rozczarowanie widzów, którzy decydując się na obejrzenie komedii, oglądają dramat, czy też na odwrót, kiedy dramat okazuje się być śmieszny.

      1. pisząc tyle o filmach powinnaś wiedzieć, że zwłaszcza teraz rzadko spotyka się czyste gatunki filmowe np komedie; mam nadzieje, ze jest ci znane pojęcie hybrydy gatunkowej w filmie czyli przemieszania gatunków; w filmie „Karmel” mamy do czynienia po prostu z KOMEDIODRAMATEM, czyli trochę komedii, trochę dramatu; może to za trudne dla niektórych; z jednym się zgodzę, każdy ma sowje gusta filmowe i jedni interpretują jedną scenę na kilka różnych sposobów i nic w tym złego; natomiast to co nie podoba mi się w twojej interpretacji to totalne niedostrzeżenie wielkości tego filmu i głębi – twierdzisz, że film jej nie ma; Twoje recenzje są zatem płytkie i nieprawdziwe, co jest krzywdzące dla filmu oraz dla ludzi, których może zrazić taki nieprawdziwy opis;poza tym mówisz, ze wiesz coś o filmie, że znasz się na tym, a ja mówię, że kompletnie nic nie wiesz; jako laik oczywiście możesz pisać o filmie, tylko mam wrażenie, że coś nie tak jest z twoją wrażliwością i gustem, nie potrafisz dostrzegać ważnych rzeczy w filmie, a piszesz o nim złe rzeczy nie mając o tym pojęcia – do przemyślenia

        1. A ty próbujesz za wszelką cenę film średniej klasy wyciągnąć na wielkie, wybitne dzieło, choć, bądźmy szczerzy, do takiego nieco mu brakuje, bo w końcu Oskarem nie został nagrodzony, choć zdarzały się też i oscarowe filmy, które do mnie nie przemówiły, ale to pojedyncze przypadki. Zarzucasz mi płytkość recenzji, bo nie napisałam zbyt pozytywnie na temat twojego ulubionego filmu? który mnie po prostu rozczarował, bo brakowało mi właśnie tej głębii, o której tak piszesz, którą mogłabym powiedzieć, że wyolbrzymiasz, bo ja nic takiego w „Karmelu” nie dostrzegłam/ A i jeszcze jedno, po jednej nie podobającej się recenzji, pracy, książki czy filmie, nie poznawszy innych, nie ocenia się całej twórczości autora. Ponadto, nie biorę odpowiedzialności za to czy kogoś swoją recenzją zachęcę czy zniechęce do obejrzenia filmu. Owszem mogłabym mieć wyrzuty sumienia, kiedy nie pisałabym szczerze, zgodnie z moimi własnymi wrażeniami, wtedy czułabym, że robię krzywdę i dziełu i czytelnikom. Stali goście już na tyle poznali mój gust, że wiedzą jak się sugerować moimi opiniami, by zawieść się na wyborze. Nie wspominając o tym, że recenzje piszę, dla mojej własnej przyjemności, a nie pod czyjeś dyktando. Więc czytanie i sugerowanie się moimi recenzjami bardzo mi pochlebia, ale jak juz pisałam, każdy robi to dobrowolnie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *