To niesamowite, kiedy poszukujesz filmu w danym temacie i trafiasz na dzieła o wiele bardziej udane niż te, które już dawno zaplanowałaś sobie obejrzeć.
Takim filmem okazał się Autobus wolności, stara komedia, która przypomina, co właściwie kryje się pod tą klasyfikacją, co musi mieć w sobie film, by można byłoby określić go mianem komedia. Choć Autobus wolności jest zbiorem klasycznych gagów, komizmów sytuacyjnych, dobrze już znanych i możliwych do przewidzenia – w tym właśnie tkwi to coś, co sprawia, że widzowie pękają ze śmiechu. O tym pisał Karel Reisz w Technice montażu filmowego, że można oprzeć komedię tylko na elemencie zaskoczenia, ale to właśnie widok skórki banana, do której zbliża się uciekający bohater, potęguje śmiech u widza, bo wie, co właśnie się wydarzy. Tą zasadą kierują się twórcy Autobusu wolności, kiedy widzimy na przykład, że podczas deszczowej pogody autobus ugrzęźnie w błocie i główny bohater prosi kobietę, by na jego sygnał zmieniła bieg, kiedy on będzie pchał autobus. Można się spodziewać, że kobieta to zrobi wcześniej, a bohater zostanie umorusany pryskającym błotem.
Autobus wolności nie jest tylko prostą komedią o dzieciakach z zamkniętego domu dziecka, które Joe Braxton, przestępca pod nadzorem kuratorskim, zostaje zmuszony zawieźć z Filadelfii na farmę do stanu Waszyngton. To doskonały wręcz przepis, jak resocjalizować zatwardziałych przestępców, których jedynym celem w życiu jest narozrabiać tak, by nie trafić do więzienia. Kurator Joego, poniekąd zmuszony przez żonę, która bardzo przejmuje się losem porzuconych dzieci, wpadł na wyśmienity pomysł, choć nie przewidział, że najbardziej na tym straci on sam. Zmuszając Joego do długiej podróży z bandą dzieciaków o różnych problemach odbijających się w ich trudnych do opanowania zachowaniach, skazał go na jedną z cięższych kar. Spanie w autobusie, brak prysznica, naprawa pojazdu w niesprzyjającej aurze i pilnowanie w środku nocy dzieci o różnych skłonnościach, od prostytucji do piromanii – to wykończy każdego twardziela. Jednak lekcję z tej podróży wyciąga każdy bohater. Joe okazuje się być dobrym wychowawcą, Vivien pozbawia się uprzedzeń do kierowcy o przestępczej przeszłości, dzieci w końcu przestają rozrabiać, a zaczynają się świetnie bawić, natomiast kurator dowiaduje się, że upierając się na walce z społeczną pracą żony tylko ją traci. Nie muszę dodawać, jak potoczą się relacje Joego i Vivien, to chyba oczywiste od samego początku…
To naprawdę dobra komedia z pozytywnym przesłaniem, która powinna służyć jako wzór do naśladowania dla kuratorów i… twórców komedii. Bo dobrze wiemy, że obecnie trafić na dobrą komedię to niełatwo. Są pewne schematy, które może wydają się być już utarte, ale skoro wciąż się sprawdzają, to dlaczego z nich rezygnować? Jeśli szukacie gwarantowanej rozrywki filmowej, to ten film polecam jak najbardziej!
Na koniec chciałam was zachęcić do zapoznania się z ofertą innego i zapewniam, że bardziej profesjonalnego przewoźnika autobusowego, oferującego wyjazdy do Niemiec i Holandii. Jeśli ktoś planuje w najbliższym czasie wyruszać w rejony Europy Zachodniej warto zajrzeć na stronę i sprawdzić, czy może nie oferują atrakcyjniejszych cen od konkurencji: http://piatkabus.pl/