Premiera 5 marca!
Choć jest to moje pierwsze spotkanie z twórczością Johna Boyna, dzięki powierzchownej wiedzy na temat jego wcześniejszej i chyba najsłynniejszej książki Chłopiec w pasiastej piżamie byłam stanie przewidzieć charakter Spóźnionych wyznań. Jak się okazało i tematyka nie była całkiem odmienna, bo Boyne tym razem poświęcił uwagę ludziom, którzy doświadczyli I wojny światowej. Tak całkiem od siebie mogę dodać, że lektura tej powieści w połączeniu z śledzeniem rozwoju niepokojących sytuacji za wschodnią granicą przyczyniło się do nocnych koszmarów, których znowu tak często nie miewam.
Dwudziestojednoletni Tristan Sadler jest jednym z dwóch żołnierzy, którzy przeżyli wojnę spośród dwudziestu mężczyzn szkolonych w Aldershot. Przyjeżdża z Londynu do Norwich, aby spotkać się z Marian Bancroft, siostrą Willa, jego najlepszego przyjaciela ze szkolenia i francuskiego frontu. Celem spotkania jest przekazanie paczki listów, ale też zdradzenie szczegółów ostatnich dni życia przyjaciela.
Akcja Spóźnionych wyznań przebiega dwutorowo. Naprzemiennie poznajemy rzeczywistość Anglii, która jeszcze żyje w cieniu minionej wojny, oraz stopniowo wgłębiamy się w wojenne realia, gdzie miłość przeplata się z odrazą i nienawiścią, litość ustępuje bezceremonialnemu okrucieństwu, a za odważną pacyfistyczną postawę przypłaca się życiem.
Na pierwszy plan wychodzi kwestia poglądów zaciągniętych do wojska mężczyzn, spośród których nie wszyscy uznają zabijanie jako słuszny sposób rozwiązywania konfliktów. Z różnych powodów nie są oni zdolni do zabijania obcego człowieka, tylko dlatego, że dowódca mu kazał, a przeciwnik znajduje się na froncie z tego samego powodu. Pierwszą osobą, która prezentuje pacyfistyczną postawę jest Wolf. Od momentu przyznania się do swoich poglądów jest pogardzany przez kolegów ze szkolenia i dowodzących. Taka postawa jest uznawana za wyraz tchórzostwa i nielojalności wobec państwa, a człowiek jest nazywany obdżektorem. Tacy ludzie różnie kończą, zwykle w więzieniu bądź w roli noszowego, co jest równoznaczne z szybką śmiercią, ponieważ tacy dość szybko stają się celem snajpera przeciwników. Jest jednak jeszcze gorsza postawa niż obdżektor. Absolutysta całkowicie odmawia podjęciu się jakiejkolwiek aktywności podczas wojny. Jeśli dostanie karę więzienia to ma szczęście. Piszę o tym, ponieważ trochę zaskakuje mnie (choć nie powinno) przymuszanie ludzi do działań wbrew ich poglądom. A może nie tyle ich przymuszanie, co pogardzanie nimi w najbardziej bestialskiej formie. Jak pacyfizm może być czymś pogardzanym? Natomiast całkiem zrozumiałe są ostateczne rozwiązania, jakie stosuje się na froncie, skoro ni stąd, ni zowąd po kilkunastu dniach walki pewien żołnierz postanawia złożyć broń i odmawia wszelkiej współpracy, pomimo złożonej wcześniej deklaracji posłuszeństwa.
Drugim problemem jaki zostaje naświetlony w Spóźnionych wyznaniach to brak akceptacji odmiennej od społecznych norm miłości. Ani razu w powieści nie pada słowo homoseksualizm ani pojęcia jemu pokrewne np. pederastia. Nie wiem, czy wynika to z tego, że w początkach wieku XX ten termin nie był znany u przeciętnych ludzi, czy raczej z tego, że samo wypowiedzenie go wiązało się z przełamaniem tabu. Jednak można odnieść wrażenie, że to celowy zabieg pisarski. Nie mówienie o tym wprost zmusza czytelnika do snucia domysłów, które z jednej strony mogą budzić niesmak i niechęć, a z drugiej sensacyjne podekscytowanie przemieszane niedowierzaniem. Tym domysłom nie przeszkadza obecność scen wyraźnie opisujących to, co się rozgrywa między postaciami, bo wciąż nie do końca są jasne intencje i pobudki, jakimi oni kierują się. A to wciąż prowadzi do pytania, kim oni naprawdę są? Czy działają zgodnie z naturą czy pod wpływem specyficznej sytuacji, w jakiej się znajdują?
Bardzo ciekawie skonstruowana jest fabuła powieści, która choć porusza w przestrzeni historycznej dość przepracowanej przez literaturę i film, treść wychodzi poza jej obręb nadając książce charakteru bardziej psychologiczno-społecznego niż historycznego. Przez co książkę Johna Boyne’a można rozpatrywać w bardziej uniwersalnych kategoriach czasowo-przestrzennych.
Ocena: 5/6
Za książkę dziękuję
„doświadczyli I Wojny Światowej” lub „zostali doświadczeni przez wojnę”…
Dzięki za poprawki.
Główny bohater miał na imię Tristan, co autor wielokrotnie podkreślał w powieści.
Masz rację, niedawno o tym powiedział mi kolega. Nie wiem, skąd wzięło się, że napisałam Thomas. Ale już poprawiam.