Motyw napoju miłosnego jest powszechny w literaturze, malarstwie, muzyce i w mitologii od czasów średniowiecza. Chyba najbardziej znanym romansem, w którym miłość między dwojgiem ludzi zrodziła się po wypiciu tego napoju, jest Tristan i Izolda. Legenda przekazywana z ust do ust, a w końcu w XII wieku spisana, doczekała się operowej adaptacji, do której muzykę skomponował Wagner. Później ten motyw pojawia się u Szekspira w Śnie nocy letniej i u Goethego w Fauście.
Najnowszej powieści Schmitta jest najbliżej jednak do komicznej opery Donizettiego, w której mamy do czynienia z oszustwem i wykorzystywaniem bezradnych i zrozpaczonych ludzi, którzy uwierzą we wszystko, co daje im nadzieję na poprawę ich losu. Obecny tam napój miłosny w rzeczywistości jest butelką taniego wina, ale wiara w jego magiczną moc pozwala osiągnąć cel.
Napój miłosny Schmitta jest powieścią epistolarną, w której dwójka byłych kochanków oddzielonych oceanem pisze do siebie mejle. Czując, że miłość, która ich łączyła, już nie wróci, postanawiają porozmawiać o niej jako pewnym zjawisku. Dlatego zaczynają rozważać istnienie napoju miłosnego. W tzw. międzyczasie dochodzi do szeregu różnych sytuacji, które zachęcają Adama, terapeutę psychologicznego do wykonania pewnego doświadczenia, mającego udowodnić, że istnieje coś, co można nazwać napojem miłosnym. Wyniki są pozytywne. Adam sam angażuje się w nową relację, zapominając, że jest ona skutkiem eksperymentu. Wydaje się, że wszystko układa się szczęśliwie, zwłaszcza kiedy Luiza opowiada o swoim związku z Brice’m. Kolejne wydarzenia burzą ten porządek, sprawiając, że to co dotąd się wydarzyło, jawi się jako obraz teatru marionetek. Nie wiadomo jednak, na ile te sytuacje zostały ukartowane, a ile z nich było skutkiem sprzyjającego planom przypadku.
Moim zdaniem, powieść ta nie tylko wyśmiewa wiarę w istnienie „napoju miłosnego”, ale tak wbrew sobie udowadnia, że ono istnieje. W przypadku Adama i Luizy była nim sama opera Donizettiego, podczas której się poznali i zakochali od pierwszego wejrzenia. Czy działanie napoju miłosnego jest trwałe? Tu nie potrafię odnaleźć jednoznacznej odpowiedzi. Z jednej strony, patrząc na finisz wypadków u bohaterów, można stwierdzić, że tak. Z drugiej strony zastanawiam się, czy jednak nie jest potrzebna kolejna dawka na wzmocnienie uczucia. Według powieści Schmitta wydaje się ona być konieczna, choć może mieć inną formę.
I idąc dalej w rozważaniach nad miłością między dwojgiem ludzi, chciałabym zwrócić uwagę na częste zjawisko w związkach, zwłaszcza w małżeńskich. Po kilku latach dochodzi do próby odtworzenia sytuacji z okresu namiętnego uczucia, które przez lata zaczęło gasnąć. Dzieje się to w różny sposób, np. kobiety ubierają sukienkę, w której była na balu, gdzie się poznali; lub pary wyjeżdżają w miejsce, gdzie spędzali miesiąc miodowy. Czy to nie jest próba odnalezienia napoju miłosnego, którego działanie straciło moc?
KONKURS
Moi drodzy czytelnicy, dzięki uprzejmości wyd. Znak mam dla Was egzemplarz wznowionej powieści Erica-Emmanuela Schmitta Kiedy byłem dziełem sztuki. Z racji tego, że zależy nam na tym, aby egzemplarz nie dotarł do przypadkowej osoby, lecz do czytelnika, który podobnie jak ja uwielbia twórczość francuskiego pisarza, zadanie konkursowe będzie polegało na przekonaniu mnie, że jesteście jego fanami. W jaki sposób możecie to zrobić?
Zróbcie zdjęcie Waszych książek Schmitta (podobnie jak ja zrobiłam to na górze posta). Nie będę oceniała pod kątem ilości tytułów, ale zwracała uwagę na walory estetyczne w sposobie prezentacji książek.
Zdjęcia (lub linki prowadzące do nich) możecie przesyłać na mejla ktrya@wp.pl. Termin zgłoszeń upływa 28.02.2015. Wyniki ogłoszę następnego dnia.
Nagrodę przesyłam tylko na adres znajdujący na terenie Polski. W przypadku laureata z Krakowa bądź z Aglomeracji Górnośląskiej będę ustalać indywidualnie termin i miejsce przekazania nagrody.
Zdjęcie ma być jedno, czy ilość dowolna w granicach rozsądku? 😉
Olu, sądzę, że jedno wystarczy. Chyba, że masz pomysł na jakiś cykl, gdzie większa ilość zdjęć będzie uzasadniona. 😉