Znów cofamy się do czasów PRL-u, a konkretnie do roku 1979, kiedy nasz rodak został już papieżem i przyszła już najwyższa chwila, aby odwiedził swoją ojczyznę. Nie jest to sprawa prosta, ponieważ władza komunistyczna od momentu wyboru Karola Wojtyły na Ojca Świętego czuje się zagrożona i obawia się konsekwencji politycznych. Nagle zwrócono uwagę całego świata na kraje wschodnie, skąd pochodzą ludzie mogący być autorytetem dla Zachodu. Władza zmuszona pogodzić się z tym, że bardzo wpływowy Polak znalazł się poza granicami kraju, stwierdziła: lepiej jak siedzi w Rzymie niż miesza tu w kraju. Dlatego bardzo niechętnie zapatrywała się na ewentualny przyjazd Jana Pawła II do Polski, ale też nie mogą zabronić nikomu przyjazdu do swojego kraju, zwłaszcza kiedy jakakolwiek reakcja władz w tej sprawie odbije się echem na arenie międzynarodowej. Próbowano pielgrzymkę przesunąć o parę lat, ale ostatecznie wyznaczono termin na 2-10 czerwca 1979. Wyrażenie zgody na organizację pielgrzymki to nawet nie połowa sukcesu, gdyż władza bardzo starała się to zadanie utrudnić.
Z tymi utrudnieniami muszą zmierzyć się uczestnicy gry Ta ziemia, która została zaprojektowana przez Macieja Reputakowskiego oraz Rafała Sadowskiego dla Centrum Myśli Jana Pawła II.
Gra ma charakter kooperacyjny, więc wszyscy gracze nie rywalizują między sobą, lecz grają przeciwko grze, reprezentującej w tym przypadku reżim komunistyczny. Aby zorganizować pielgrzymkę muszą zgromadzić jak największą ilość wiernych, pozbyć się agentów SB ograniczających przypływ wiernych do miast oraz uwolnić swoich obywateli z więzienia, ponieważ od liczby żetonów wiernych na planszy odejmuje się punkty za każdy żeton agenta i pionek w więzieniu. Rozgrywkę utrudniają karty reżimu. Centralna karta reżimu narzuca jakieś ograniczenie na całą rozgrywkę. Ponadto są karty Reżimu lokalne i natychmiastowe, które są pobierane przez gracza podczas każdej swojej rundy i one przyczyniają się do przesuwania znacznika upływu czasu. Czas też jest wrogiem organizatorów. Karty natychmiastowe są realizowane od razu, natomiast karty lokalne nakładają ograniczenia na miasto (blokując tym zasadę specjalną miasta), które odwiedził gracz. Ściągnąć je można za pomocą określonych na karcie żetonów (wiary, oporu i wpływu), pierwsza dwa rodzaje z nich można uzyskać idąc do kościoła lub urzędu. Żetony wpływu można uzyskać za przygotowanie kart Odnowy, które z kolei pomagają organizatorom zniwelować lub zmniejszyć konsekwencje kart Reżimu. Tu jeszcze zwrócę uwagę na to, że każdy gracz reprezentuje jakąś frakcję: Uniwersytet, Kościół, Watykan lub Opozycję. Do przygotowania kart Odnowy są potrzebni przedstawiciele określonych frakcji.
Runda gracza przebiega następująco: rozstawia swoich obywateli (na początku gracz dysponuje czterema, później w wyniku działań reżimu może część stracić) na polach w miastach i/lub kartach Odnowy. Następnie ciągnie kartę Reżimu dla miasta, w którym postawił swojego pierwszego obywatela. Jeśli karta Reżimu jest natychmiastowa – realizuje jej działanie, jeśli lokalna, kładzie ją na kartę Zasady Specjalnej miasta i również realizuje jej działanie (jeśli wymaga np. postawienia żetonu Agenta w tym mieście). Następnie przesuwa znacznik upływu czasu o ilość podaną na karcie Reżimu. Później wprowadza do gry działanie pozostałych pól, np. ma pionek na polu Kościół i może postawić żeton Wiernego (jeśli nie broni tego karta lokalna lub centralna) lub dobrać żeton Wiary do wspólnej puli zasobu. Z racji tego, że gra ma charakter kooperacyjny, wspólne rozmowy analizujące kolejne ruchy są wskazane.
Ta ziemia należy do planszówek, której reguły gry wydają się być bardzo skomplikowane. I owszem początkowo ilość działań z każdej strony bywa przytłaczająca, zwłaszcza dla niedoświadczonych graczy, i tak np. podczas pierwszej rozgrywki zapominaliśmy o działaniach Centralnej karty Reżimu. Nie wspominając już o tym, że nie wiedzieliśmy jaką obrać strategię, wskutek czego ponieśliśmy klęskę (papież nie przyjechał!). Zauważyłam, że zdecydowanie łatwiej przyswaja się zasady, kiedy wśród graczy znajduje się osoba, która już grała w tę grę. (Wtedy też łatwiej wygrać, bo wie o co na początku najlepiej się starać). Dlatego kolejne dwie rozgrywki (w zupełnie innych grupach znajomych) zakończyły się zwycięstwem organizatorów pielgrzymki, w tym jedna na poziomie ekstremalnym.
Rozgrywka jest emocjonująca, zwłaszcza gdy Reżim coraz bardziej blokuje miasta i zabiera obywateli, wówczas trzeba podjąć akcję na ich uwalnianiu, zamiast na zbieraniu wiernych, a czasu na odkręcenie komunistycznych działań jest coraz mniej. Niewątpliwie humorystycznego smaczku grze dodają spontaniczne wypowiedzi uczestników: „mamy za mało wiary”, „muszę iść do kościoła w Krakowie”, „pójdę zadzwonić do Watykanu” itp.
Grę mogę polecić wszystkim, którzy nie lubią konkurować ze znajomymi, za to lubią wspólnie opracowywać strategię oraz mają ochotę przenieść się w czasie i wziąć na siebie odpowiedzialność za bieg historii (kto wie, jaka rzeczywistość dzisiaj zastalibyśmy, gdyby do pielgrzymki nie doszło?).