Premiera 9 listopada!
Eric-Emmanuel Schmitt jest postacią o tyle fascynującą, że sam pisarz niewiele zdradza o swoim życiu. Historię jego życia poznać wydobyć z książek, które napisał. To jeden z powodów, dla których twórczość Schmitta mnie tak bardzo zajmuje – próba zrekonstruowania biografii na podstawie śladów i podpowiedzi pojawiających się w jego opowieściach. Aby nie wyjść na psychofankę, dodam, że nie chodzi w tym detektywistycznym śledztwie o samego pisarza, że to moja sympatia do niego sprawia, że chcę odkrywać kolejne wątki jego życia. Odwrotnie, Schmitt fascynuje mnie właśnie z powodu jego tajemniczości i konieczności wydobycia na zewnątrz tego, co pomiędzy wersami jest skrywane. Wiadomo, że najwięcej o nim dowiemy się z jego najintymniejszych opowieści, a do takich zaliczają się niewątpliwie Moje życie z Mozartem, Kiki van Beethoven i najnowsza Noc ognia, w której opisuje to, co wyznał w 2012 roku podczas Targów Książków w Brukseli – o nocy, która sprawiła, że postanowił zostać pełnoetatowym pisarzem.
Zastanawiam się, co skłoniło francuskiego pisarza do wydania tej ostatniej książki, w której wprost opowiada swoje doświadczenia mistyczne z okresu poprzedzającego ścieżkę pisarską. A właściwie co skłoniło go do tego wyznania. Bo o ile wyżej wspomniane książki są jakby zbiorem mniej lub bardziej osobistych refleksji związanych z doświadczeniem muzyki, która odegrała w życiu Schmitta ważną rolę, o tyle w Nocy ognia mamy relację jego rzeczywistej podróży na pustynię. Z niej dowiadujemy się, że nie czuł się spełniony w roli wykładowcy filozofii, kim byli jego rodzice oraz kiedy zaczął wierzyć w Boga. To wszystko wychodzi na jaw podczas jego wyprawy na Saharę, która stanowiła część poznawania Charlesa de Foucaulda. Schmitt, zafascynowany tą postacią miał napisać scenariusz do filmu biograficznego. Bez tej wyprawy nie sposób zrozumieć, dlaczego bogaty człowiek decyduje się nagle żyć w celibacie na pustkowiu, w dodatku wśród muzułmanów, do których należą Tuaregowie. Atmosfera wycieczki skłania do filozoficznych rozmów i przemyśleń wokół stwórcy tego świata. Ponadto istnieje przekonanie, że ludzie po przejściu pustyni zmieniają się, na lepsze lub gorsze. Schmitt w przeciwieństwie do swoich towarzyszy, obawiał się, że w ogóle się nie zmieni. Niesłusznie, bo atmosfera pustynna nawet największym niedowiarkom potrafi nieźle namieszać w głowie, o czym przyszły pisarz się przekonał na własnej skórze.
Wracam do pytania, dlaczego po tylu latach strategii unikania osobistych wyznań, Schmitt zdecydował się napisać książkę tak inną od wcześniejszych? Czy to wynika z nabrania dystansu do siebie, czy z uznania, że osiągnęło się pewien wiek i pozycję w życiu kulturalnym, kiedy wydanie książki o sobie nie zostanie ocenione jako chwyt marketingowy (jak np. dziennik Szczepana Twardocha), a wręcz docenione jako klucz do całej twórczości? Bo Noc ognia jest nie tylko historią o momencie przemiany wykładowcy filozofii w pisarza, o odnalezieniu się w zagubieniu, ale też zbiorem wątków z wcześniejszego życia Schmitta, które po pierwsze uzupełniają jego częściowo autobiograficzne prozy, po drugie pozwalają poznać źródła często pojawiających się motywów w jego twórczości.
Szczególną moją uwagę przykuł wątek z bezsennością, nie dlatego, że sama w ostatnim czasie na nią cierpię i być może chciałabym skorzystać ze sposobu rozwiązania tego problemu, które pomogło młodemu Ericowi. Ale dlatego, że czytałam książkę po wykładzie o psychoanalizie. Opis w jaki sposób chłopak rozwiązał problem było niczym innym, jak właśnie jego ilustracją: trzeba dojść do źródła problemu, zrekonstruować je na swój sposób, by uświadomić sobie, że można być na przykład niewolnikiem jednego zdania. W przypadku Schmitta było to zdanie, które usłyszał po śmierci dziadka: „Twój dziadek zasnął na zawsze”. Czy ktoś mógł się spodziewać, że to łagodniejsze, od strasznego słowa „śmierć”, wyrażenie może okazać się zgubne dla dziecka? Budzić lęk przed snem, który może okazać się wieczny.
Noc ognia zaintryguje każdego, kto z prozą Schmitta jest już dobrze oswojony, bo to jest książka, która umacnia więź między czytelnikiem a pisarzem. Jej lektura jest namiastką spotkania z pisarzem na kawie, podczas którego on postanawia wyznać ci coś, jak najlepszemu przyjacielowi. To historia, po której chcę na nowo przeczytać całą jego twórczość i otwierać z nowym kluczem treści kryjące się między wersami.
1 thought on “Noc ognia – Eric-Emmanuel Schmitt”