Autor: Jonathan Caroll
Gdzieniegdzie kilka razy obiło mi się o uszy o tej książce, ale w ogóle nie pamiętałam jaka i o czym to jest. Początkowo kojarzyło mi się z „Uwierz w ducha” i faktycznie powieść ma coś w sobie z tego filmu. Przeczytałam ją dla własnej potrzeby w ekspresowym tempie. Co nie znaczy, że jest tak wciągają, ani odpychająca. Szczerze mówiąc strasznie się gubiłam z bohaterami, kto jest kim, kto jest kobietą i mężczyzny, a kto jest człowiekiem, kto psem i kto jest duchem a kto żywy. Chyba dopiero pod koniec w miarę udało mi się sklasyfikować bohaterów do poszczególnych grup. Bardzo mnie zdziwiła postać Linga i miłość tego ducha do German. I trochę żal mi było jak zwykle, że duchy nie mogą dawać jakiś znaków od siebie ludziom. Ale tak to zostało wymyślone i mówi się pech. Powieść fantastyczna, o mało oryginalnej fabule (bo misje duchów ratowania niedomarłych są dośc znane) i mocno skomplikowanej zawiłości wątków. Wiem, że językowo brzmi to niezbyt, ale to najlepiej oddaje budowę tej powieści. Ogółem mówiąc książka jako dobra lektura na jesienne wieczory, ale nic poza tym.
Opis:
„Duch zakochał się w kobiecie nazwiskiem German Landis. Gdyby ciągle miał serce, zatrzepotałoby w nim na sam dźwięk tego niebywałego, dziwnego imienia“.
Czy człowiek może przeżyć swoją śmierć? Ben Gould nie od razu zrozumiał, że jako jeden z nielicznych tego dokonał. W niebie też zdarzają się awarie… Zanim przyzna, że ten fakt jest dla ludzi szansą na duchowy rozwój, będzie musiał sobie poradzić z niebezpiecznym włóczęgą, Aniołem Śmierci i bolidem Formuły 1. Na szczęście może liczyć na pomoc ludzi i zwierząt, które go kochają…
Czy zakochany duch jest jednym z kilku jego sprzymierzeńców czy wrogiem?
Czytałem. Zrecenzowałem. Podobało mi się bardziej, niż Tobie. Ogólnie lubię Carrolla; to taki dużo słabszy Murakami.
Zgodnie z życzeniem autorki link do recenzji sprzed ponad pół roku z mojego bloga: http://booksy.blog.onet.pl/2,ID289678591,DA2008-02-03,index.htmlIMO jest bardzo słaba i widzę w niej teraz wiele błędów, ale nie będę jej już przecież poprawiać…
Dziękuję za przeczytanie tych moich długich wypocin ;]. No wiadomo, że z czasem pisze się coraz lepiej i archiwalne recenzje wychodzą coraz gorzej przy tych świeższych.Pozdrawiam
Nie lubię tej książki. Czytanie strasznie mi się dłużyło, poza tym, tak jak i Tobie mylili mi się bohaterowie 🙂