Reżyseria: Patrick Tatopoulus
Pozwólcie, że tym razem opis ściągnę z filmwebu, bo mnie napisać o czym ten film jest byłoby trudno, gdyż mogłabym zamieścić nie takie informacje, które są istotne.
Filmowa opowieść śledzi początki trwającej od wieków krwawej waśni arystokratycznych wampirów znanych jako Handlarze Śmiercią i ich byłych niewolników Lykanów. W czasach wczesnego średniowiecza, młody Lykan o imieniu Lucian (Michael Sheen) wyłania się jako potężny przywódca i gromadzi wilkołaki, aby powstały przeciwko Viktorowi (Bill Nighy), okrutnemu królowi wampirów, który uczynił z nich niewolników. W walce przeciwko armii Handlarzy Śmiercią i o wolność dla Lykanów do Luciana dołącza jego kochanka, Sonja (Rhona Mitra).
Wiem o czym jest film i był dla mnie zrozumiały, lecz ująć to właściwie, byłoby problemem. Jest to typ filmów, których nie oglądam, bo wiem, że mi się nie spodoba. Ale postanowiłam sprawdzić i przekonać się czy nadal, dlaczego? Nie lubię fantasy z akcją, a tu wręcz brutalnością. Głównie same walki, które fascynują facetów… ach, ci chłopcy, nigdy z tego nie wyrosną ;P. Bez urazy, oczywiście. Kobiety jak to już tu ktoś ujął mają swoje miłosne historie. Jak już o tym mowa, to tego tu nie zabrakło. Ale przyznam się, że pierwszy raz się zdarzyło, żeby taka miłość, akt i uczucia nie zrobiły na mnie wrażenia czy wzruszenia, bo byłyby wynikiem jakieś osiągnięcia, dosięgnięcia celu. Tu krótka historia na początku, i tak znikąd odkrywa się jakąś parę kochanków, z którą poznajemy dopiero potem i wiemy co tu nie gra. Nie wiem, czy obejrzenie poprzednich części to wyjaśnia i obraz staje się jaśniejszy, bo po opisach sądzę, że poza początkiem tytułu i typem postaci nie mają ze sobą nic wspólnego, że każda część to odrębna historia. Nie będę się przekonywać, może dowiem się z innych źródeł. Co jest w tym filmie dobre, to klimat, wykreowane postacie no i ta walka podejrzewam, że była też na poziomie. Wielbiciele krwawych scen byliby nasyceni.
Film, wbrew mojemu niezadowoleniu, z racji gustu, jest całkiem dobry. Nie chcę krytykować i zniechęcać tylko dlatego, że gatunek nie odpowiada mojemu guście. Czasem trzeba być obiektywnym. To jest cecha dobrego recenzenta. (żeby nie było, mi do takiego wiele brakuje)
Ojoj! Przyznam, że takie filmy w pewnym stopniu mnie odstraszają – być może niesłusznie, ale chyba jednak nie sięgnę po ten film 🙂 Sam już tytuł kojarzy mi się z czymś… hm.. jak to ująć… czymś brutalnym. może kiedyś obejrzę, by tak jak ty, przekonać się trochę do takich produkcji… zobaczymy :)Tymczasem zapraszam do mnie na nową notkę [moje-filmowe-perelki]
uwielbiam ten film! Ale uprzedzam, jestem wielką fanką Luciana, więc może dlatego tak mnie zachwycił.