Reżyseria: Roman Polański
Akcja dzieje się w latach 30-tych XX wieku. Prywatny detektyw (Jack Nicholson) przyjmuje zlecenie od kobiety podającej się za żonę Hollinsa Mulwraya, która podejrzewa męża o zdradę. J.J. Gittes szpieguje mężczyznę, który kieruje się przedsiębiorstwem zaopatrzenia w wodę i energię całego okręgu. Wkrótce ciało szpiegowanego człowieka zostaje wyłowione i pojawia się prawdziwa żona Evelyn Mulwray (Faye Dunaway). Sprawa zaczyna mieć większy zasięg i wymaga większego zaangażowania, przy okazji poznajemy malwersacje finansowe dotyczące budowy tamy oraz ponure tajemnicy rodziny Evelyn.
Laureat Oscara w kategorii scenariusz – to zmobilizowało mnie do obejrzenia najbardziej docenionej produkcji Romana Polańskiego. Przez najbliższych zostałam ostrzeżona, że nie jest to jakiś rewelacyjny film i rozwikłać zagadkę dlaczego dostał Oscara będzie trudno. Niestety, ostrzeżenia były jak najbardziej słuszne. Może ten scenariusz faktycznie był dobry, a wykonanie sprawiło, że odbiór filmu mam taki jaki mam. Przede wszystkim był nużący, niby kryminał a intrygi brak, w sumie nie wiem kiedy doszło do sedna fabuły, bo czekałam bardzo długo. Może klimat retro był dostrzegalny, ale mnie nie ogarnął. To był jeden z tych filmów, przy których, aby wytrwać do końca trzeba było zacząć kpić z poszczególnych sytuacji. Przede wszystkim skomplikowana akcja, która utrudniła spokojne przetrawienie fabuły, pogubiłam się.
Ucieszyłam się, że w końcu się skończył. Nie potrafię docenić kunsztu tego filmu. Był pomysł na czarny kryminał, ale z realizacją nie dokońca wypaliło.
Ocena: 6/10