Premiera 26 września!
Przez ostatnie lata można zauważyć pewną zmianę w postrzeganiu kobiecości. Obecnie walczy się o szczęście kobiet, magazyny dla kobiet przekonują je, że mają prawo do chwili dla siebie, że miejsce kobiety nie jest wcale w domu przy dzieciach i nie muszą pytać mężów o zgodę na samodzielne wyjście z domu z koleżankami czy nawet z innym facetem, kiedy jej osobisty nie sprawdza się w łóżku. Mówiąc krótko zwalczmy obraz kobiety obsługującej dzieci i męża.
I taki obraz kobiet znajdujemy w filmie Spódnice w górę!. Bohaterkami są mężatki, matki, kobiety o wysokim poziomie testosteronu, stojące na stanowisku kierowniczym i lesbijki. Generalnie żadna z nich nie jest szczęśliwa. Kolejno odkrywają, że tak naprawdę nie ma żadnych koleżanek; że najwierniejszy mąż też zdradza lub samego go zdradzają, kiedy potrzebują wolności i nowych doświadczeń; że mężowie nie zaspokajają ich temperamentu seksualnego; że córka rozpoczyna życie seksualne… itd., itp.
Historii jest tak wiele jak bohaterek. Można jasno określić, że ich zasadniczym problemem jest seksualność. Można też mieć przypuszczenia, że to obraz kobiet wykreowany przez mężczyzn. Z przerażeniem odkryłam, że twórcami filmu są przedstawicielki płci pięknej. To dobrze, że akcentuje się, że kobieta to nie tylko dom i dzieci, że mają prawo do obrania własnej ścieżki życia, ale niech to się wiąże z jakąś odpowiedzialnością! A w filmie to ostatnia rzecz, jaką można powiedzieć o kobietach. To postacie wyzwolone, szukające kogoś (bo nie zawsze mężczyzny) do zaspokojenia swoich potrzeb seksualnych (zachowują się jak kocice w okresie rui). Moim zdaniem obraz kobiet w tym filmie jest wypaczony, a ja osobiście poczułam się dotknięta, kiedy zainteresowania i problemy mojej płci sprowadzili do jednego. Równouprawnienie równouprawnieniem, ale nie popadajmy w skrajności.
Film jednak nie jest zbyt wulgarny, jest sporo tzw. momentów, ale daleko im do filmu erotycznego. Ponadto brakowało mi klimatu, który złagodziłby mój negatywny odbiór obrazu. Bywają momenty zabawne, ale to naprawdę jest tylko kilka scenek i dialogów, przy których parsknęłam śmiechem. Jednak przez większość filmu czułam pewien niesmak i rozczarowanie tym, w jaki sposób temat kobiecości został przedstawiony – wyłączono z niego inne aspekty tak ważne i obecne w życiu pań.
Ocena: 5/10
Za możliwość obejrzenia filmu dziękuję
Takie filmy są fajne, kiedy są robione ze smakiem… A tu go niestety brak.