Premiera tygodnia: Tata, reż. Anna Maliszewska

Gdy Tata wchodzi na ekrany kin, znaczenie tego filmu oraz ukazane w nim problemy zyskuje inny odbiór, niż mogła założyć Anna Maliszewska przy jego realizacji. Chcąc nie chcąc na otrzymany obraz nakładamy kliszę obecnej sytuacji politycznej. Z jednej strony rozważamy alternatywny los bohaterów, gdyby akcja rozgrywała się zaledwie kilka miesięcy później, z drugiej zaś przez pryzmat zbliżającej się wojny na Ukrainie inaczej oceniamy zakończenie filmowej historii.

Pomimo dramatycznej perspektywy, jaką widzowi w międzyczasie zaoferowała historia, Tata wydaje się filmem niezwykle ciepłym i angażującym (i niech o tym poświadczy fakt, że był to dla mnie trzeci seans pod rząd, bez przerwy, i czwarty w tym dniu). Dramatyczne sytuacje zostają rozładowane komedią z pogranicza czarnego humoru oraz dziecięcym urokiem bohaterek Miśki i Leny, które połączyła trudna sytuacja obu rodzin. Ojciec Miśki (świetna rola Eryka Lubosa) po śmierci żony stara się pogodzić pracę na TIRze z opieką nad dzieckiem, zatrudniając ukraińską babuszkę. Ta z kolei przyjechała zarabiać do Polski z wnuczką, której matka, młoda aktywistka działająca w Kijowie nie ma czasu na macierzyństwo. Obie dziewczynki łączy tęsknota za matką, którą próbuje im zastąpić babunia. Gdy ta niespodziewanie umiera, sytuacja mocno się komplikuje na wielu poziomach.

Po pierwsze dziewczynki zostają bez opieki, a ojciec musi zawieźć towar na Wyspy Brytyjskie. Po drugie zmarła pracowała na czarno. Zgłoszenie jej śmierci odkryłoby nielegalny pobyt Ukrainek oraz poruszyłoby kwestię opieki nad nieletnimi. Ponadto utrudniłoby to formalności związane z przewozem ciała za granicę, na którą rodzinę zmarłej nie było stać. Już zaginięcie paszportu Leny powoduje problem związany z jej przewiezieniem przez granicę, by mogła wrócić do swoich prawnych opiekunów.

Ciężarówka, zamiana towaru (na ryby mrożone) i kierunku zlecenia… I wiemy, czego można się spodziewać. Komedie ostatnich dekad oswoiły nas z motywem przemytu, do którego został opracowany plan bez marginesu na błędy i nieoczekiwane wypadki. A te oczywiście mają miejsce, nie tylko ze względu na pewną nieprzewidywalność dzieci.

Tata to w głównej mierze film drogi (zresztą trudno tego uniknąć, gdy bohater jest kierowcą TIRa), która okaże się nie tylko lekcją ojcostwa, ale też konfrontacją z własnymi słabościami, korupcyjnym systemem i inną kulturą. Może szafuje się tutaj stereotypowymi obrazami (ukraińskiej wsi, kierowcy TIRa), ale to nie razi i nie przesłania w gruncie rzeczy czułego charakteru filmowej opowieści podejmującej nader aktualne problemy.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *